środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 2

Będzie to Andrzej. Zdziwiona jego nagłą wizytom z powrotem weszłam pod kołdrę, a on tylko się zaśmiał z mojej reakcji. Ja w tym nie widziałam nic śmiesznego.
     - Wiesz twój brat mnie wpuścił ale i też nie dlatego tutaj jestem, chciałbym cię zabrać na twój trening, który jest za 40 min. – powiedział a ja jak najszybciej umiałam przebrałam się, spakowałam i zjadłam swoje śniadanie.
     - Andrzej ale wiesz, że bym sobie sama poradziła.- powiedziałam.
     - Tak wiem ale nic mi się nie stanie jak podwiozę tak przepiękną dziewczynę.- powiedział a ja się zarumieniłam.  Ubrałam buty i po chwili byłam gotowa do drogi. Pomyślałam, że dziewczyny teraz będą miały co mówić ale zbytnio się nie przejęłam. Mają chwilę o czym gadać a potem i tak zmieniają temat.
     - Andrzej możesz mnie tutaj wysadzić dalej sobie poradzę.- powiedziałam jak byliśmy 200 m od hali.
     - Wiesz to ma być niespodzianka i nie mogę Cię tutaj wysadzić niestety.- powiedział i jechał dalej. Jak tylko dojechaliśmy to on poszedł w swoją stronę a ja do szatni gdzie pewnie już były dziewczyny.
     - Marcysia wczoraj woziłaś się z Karolo a dziś z Endrju.- powiedziała Aga. A ja tylko lekko się do niej uśmiechnęłam .
     - No wiesz to są przyjaciele mojego brata i jak on to powiedziałam, że mam się przyzwyczajać do ludzi.- powiedziałam bo dziewczyny wiedziały co się stało już dawno ale i tak dalej to pamiętam.
     - Dobra chodźmy już na halę bo nas trener zabije jak znów się spóźnimy.- powiedziała Ala. Jak tylko weszłyśmy na hale stanęłam jak wryta, ponieważ zobaczyłam chłopaków, którzy byli przebrani jak do treningu.
     - A więc dziś mamy trening z Reprezentacją Polski i dziewczyny co tak stoicie przywitajcie się.- powiedział trener i się z nas zaśmiał. Ja dalej stałam w szoku, lecz już widziałam jak idzie do mnie Winiarski.
     - Marcyś chodź przecież zawsze chciałaś poznać chłopaków a teraz stoisz jak wmurowana. – powiedziała Winiar. Lecz niestety nie mogłam zbytnio się ruszyć więc mnie cały czas pchał aż doszliśmy tam gdzie stał mój brat.
     - Michał co zrobiłeś mojej siostrzyczce?
     - Mario to nie moja wina jak do niej podszedłem to już taka była.- powiedział i obaj spojrzeli się na mnie z zatroskaną miną. Mój kochany braciszek wziął klasnął mi rękoma przed twarzą a ja momentalnie się ocuciłam.
     - Hej co się dzieję.- zapytałam a oni patrzeli na mnie jakby dostali szoku.
     - No, że przed chwilą stałaś i nie dawałaś, żadnych oznak życia.- powiedział Mario.
     - Wiesz gdybyś zobaczył nagle tutaj skoczków to też byś tak zareagował.- chciałam się bronić ale mi to zbytnio nie wychodziło. Moich dwóch kompanów chyba widziało, że nie śpieszyło mi się z zapoznaniem reszty chłopaków więc sami mnie do każdego zaprowadzili. Jakoś dałam radę nie zapaść się pod podłogę z mojej głupoty. Po zapoznaniu wszystkich zaczęliśmy trening. Mieliśmy się wybrać w drużyny ale niestety to chłopacy mieli decydować kto z kim jest. Mi się przydarzyło tak, że byłam z Karolem, Wroniastym, Winiarem, Iglą, Szalpuk i oczywiście Drzyzgę. Zaczęliśmy grać ale po secie zmieniliśmy się, ponieważ dziewczyny uważały, że to jest nie sprawiedliwe, iż gra więcej facetów więc po dwóch setach zdecydowaliśmy, że do my wybieramy drużyny. Po skończonym treningu, przed szatnią czekała na mnie Mario i razem szliśmy do domu.
     - Siostra bo wiesz chłopacy przychodzą dziś na grilla i mam nadzieję, że też będziesz.- powiedział z nadzieją.
     - No dobra będę ale nie licz na to, że będę rozmawiać lub coś takiego.- powiedziałam a on aż się zatrzymał i chyba nie wierzył co właśnie powiedziałam. Po jakiejś chwili się otrząsnął i szliśmy dalej do domu a tam już czekała już na nas Paulina z jedzeniem. Razem z Mario, rzuciliśmy się żebyśmy mogli zjeść dość dużo. Umieliśmy obydwoje zjeść dość dużo lecz i tak chłopacy jak tylko mają wolne i mogą się dorwać do czegoś słodkiego to jedzą na potęgę.
     - Dobra Marcysia chodź pojedziemy po jakieś zakupy na te ognisko.- powiedziała Paulina. Szybko więc udałam się przebrać i już jechałyśmy na zakupy a Mario miał się opiekować Arkiem. Miałyśmy mało czasu więc tylko wchodziłyśmy tam gdzie miałyśmy kupić coś przydatnego. Jak tylko zdobyłyśmy to co było zaplanowane, zobaczyłam przepiękną sukienkę, choć ja ich nie noszę bo za dużo odkrywają.
     - Hej widzę, że Ci się podoba jak chcesz to idziemy przymierzyć.- powiedziała Paula.
     - Ale jak nie będzie pasować?- zawsze tak jest jak mam gdzieś iść na zakupy więc zawsze kupują mi wszystko bez mojej wiedzy.
     - Nie gadaj głupot tylko idź wybrać i przymierzaj.- powiedziała Paula i razem weszłyśmy do sklepu a potem to musiała mnie ciągnąć tylko po to, żebym mogła to przymierzyć. Jak tylko wyszłam przebrana w sukienkę Paulina powiedziała, że od razu idziemy do kas. Więc ja i tak nie miałam nic do gadania. Po tym zakupie od razu wracałyśmy do domu bo Mari zbyt długo nie da rady opiekować się młodym. Na dzisiejszego grilla postanowiłam się zapytać mojej bratowa o pomoc, lecz ja wcześniej pomagałam jej w kuchni.
      - Pomogłabyś mi się jakoś ubrać na tego grilla?- zapytałam a Ona chyba zbytnio nie umiała uwierzyć, ponieważ zazwyczaj sama sobie dobierałam ubranie i wszystko inne.Jednak po chwili byłyśmy u mnie w pokoju i wybierałyśmy co mam ubrać. Po godzinie byłam gotowa i przygotowywałam ostatnie rzeczy na grilla. Zadzwonił dzwonek  więc jako jedyna przygotowana poszłam otworzyć. Przed drzwiami jako pierwszych gości zobaczyłam Winiar wraz z małżonką. Zaprosiłam ich do środka i oczywiście ktoś musiał znów zadzwonić a był to Karolo i Wrona. Wrona już miał coś mówić lecz nie zdążył bo znów ktoś się dobijał do naszego domu. I tak o to tym sposobem cała reprezentacja siedziała u nas na ogrodzie a ja z Paulą przygotowywałyśmy im zakąski. Jak tylko przyszłyśmy z jedzeniem usłyszałam rozmowę pomiędzy siatkarzami i zbytnio nie mogłam się wycofać z tego ogniska więc tylko udawałam, że nie słyszałam ich rozmowy. A rozmowa była o mnie i o tym, że chłopcy mają po woli mnie przekonywać do siebie i spróbować jakoś się zbliżyć. Wiedziałam, że mój braciszek się o mnie martwi ale czasem to przesadzał z tą opieką. Weszłam do ich towarzystwa po chwili tak, żeby nie zorientowali, się że słyszałam ich rozmowę. Wiedziałam też częstym gościem ma być u nas Karolo i Andrzej. Byłam spokojna bo wiedziałam, że Kłos ma dziewczynę a mi tak troszkę podobał mi się Andrzej i nie miałam pojęcia co mam z tym zrobić, ponieważ nie byłam pewna co on czuje do mnie. Na razie postanowiłam zostawić to w spokoju i zająć się treningami i szkołą, którą zresztą w tym roku kończę i będzie trzeba się uczyć na magisterkę. W tym roku najważniejsza była obrona magisterki a potem to mogłam tylko i wyłącznie grać w siatkę już bardziej na poważnie. Tak się zamyśliłam nad moimi planami, że nie zwróciłam uwagi na rozmowę, która toczyła się o mnie gdzie ja ponoć byłam w tą rozmowę wmieszana.
      - Marcysia co ty zamierzasz robić przez ten rok?- zapytał Winiar a wszystkie oczy były wlepione we mnie oczekując odpowiedzi.
     - No wiecie magisterka przede mną więc zamierzam się na tym skupić a potem już na grze.- powiedziała a spojrzenia były utkwione we mnie a najbardziej. …..

        ~~~~~~~~~*******~~~~~~~~~~~*********~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ale on był pisany w częściach bo czasem weny nawet nie było mam nadzieję, że ktoś to czyta. Zostawcie po sobie jakąś pamiątkę do następnego rozdziału, postaram się dodać go jak najszybciej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz