piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 3

A najbardziej Andrzeja co lekko mnie zdziwiło, ponieważ tak samo było podczas dzisiejszego treningu. Bałam się, że będzie tutaj najczęściej przesiadywał a tak naprawdę to bym nie wytrzymała w jego towarzystwie. Już prawie do końca grilla się nie odzywałam ale i tak nie wytrzymałam do końca, więc przeprosiłam wszystkich i poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam, że wezmę rano kąpiel a teraz tylko przebrałam się w pidżamę i zaległam w łóżku. Jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki śniły mi się różne sny nawet koszmar ale po tym to od razu się obudziłam z krzykiem a do pokoju wleciał Mario z Winiarem.
     - Co się dzieje widziałaś kogoś w oknie?- zapytał się przestraszony brat a ja tylko zaprzeczyłam głową. Więc i on usiadł na łóżku a ja się w niego wtuliłam i widziałam ja Michał powoli się wycofuje z pokoju.
     - To tylko koszmar ale dzięki, że się martwisz, choć czasem za bardzo.- powiedziałam i razem się zaśmialiśmy. Brat za to został ze mną do momentu kiedy zasnęłam. Jak się obudziłam bardzo się zdziwiłam, że obok mnie leży cały czas śpiący Mario. Wstałam tak żeby Go nie obudzić wzięłam z szafy potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Po ogarnięciu się nie miałam co robić więc poszłam do kuchni przygotować śniadanie ale wyprzedził mnie w tym Andrzej, który stał pój nagi w naszej kuchni i przygotowywał śniadanie. Nie chciałam mu za bardzo przeszkadzać ale jak to ja musiałam coś zrobić, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę.
     - Hej nie chciałam Ci przeszkadzać ale też miałam zamiar przygotować śniadanie.- musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji.
     - Jak chcesz pomóc to zapraszam, od razu mówię, że nie jestem najlepszym kucharzem i przygotowałem parę kanapek.- zaśmiałam się, że to pewnie tylko na niego styknie, więc postanowiła dorobić jeszcze naleśniki z serem.
     - Andrzeju ale to oto ubogie śniadanie raczej tylko dla ciebie wystarczy.- powiedziała a ten tylko się zaśmiał z moich słów więc uznałam to za rację.
     - No wiesz w u mnie w mieszkaniu to muszę robić sobie śniadania i nie wiem jak to jest tutaj u was.- powiedział a tym razem to ja się lekko zaśmiałam. W głowie zaświeciła mi się lampka, że chyba przyzwyczaiłam się do Wrony.
     - To teraz musisz mi pomóc zrobić naleśniki.- powiedziała i zabraliśmy się do roboty choć po tej pracy więcej będzie sprzątania. No ale jak się robi śniadania z dziećmi to tak wychodzi. Po jakimś czasie do kuchni zawitali wszyscy śpiący w tym domu a na czele Mario.
     - Co to się działo?- zapytał lekko zdziwiony tym co zobaczył, a ja z Wroną się tylko lekko zaśmialiśmy. Wiedziałam, że potem czeka mnie poważna rozmowa ale jakoś nie chciałam jej zaczynać przy wszystkich.
     - Wiesz robiliśmy ale ten o to wielkolud mnie zaczął sypać mąką więc musiałam mu oddać tym samym.- powiedziałam na swoją obronę i wszyscy się zaśmiali. A Mario ciągle patrzył się na mnie zdziwiony, bo przecież nigdy nie byłam otwarta na inny a szczególnie facetów. Szczerze bałam się zaufać ale Wronie jakoś mi to przyszło szybko i jakoś nie musiałam się zbytnio silić.
      - Powiem tak po tym smacznie wyglądającym śniadaniu macie tutaj posprzątać, a teraz jemy bo umieram z głodu.- powiedziała Paula, myślałam, że będzie gorzej ale i tak dla mnie było łagodnie.
     - Kanapki robił Wrona.- powiedziałam a wszyscy oprócz wymienionego odłożyli kanapki z powrotem i zajadali się naleśnikami, lecz po tym jak zabrakło to sięgnęli po te kanapki i takim sposobem wszystko zniknęło ze stołu. Po śniadaniu ja z Wroną zaczęliśmy sprzątać kuchnię a reszta poszła się ogarniać. Chciałam tak samo z resztą pójść ale niestety Andrzej zorientował się co chcę zrobić i mnie złapał. Jak zaczęliśmy sprzątać to Wrona zaczął śpiewać lecz po chwili wbiegł do kuchni Misza i zakazał tutaj śpiewania, bo jak to powiedział on jest mistrzem. Od razu wpadliśmy w śmiech i tak się śmialiśmy do momentu kiedy do pomieszczenia nie wpadła reszta siatkarzy. Oni pomogli Wroniastemu, ponieważ musiał się iść przygotować do treningu. Jeszcze jak chłopaki mieli mieć w Bełchatowie treningi miał się odbyć sparing z dziewczynami z Wrocławia. Trochę się bałam, ponieważ chłopaki powiedzieli, że nie odpuszczą takiego meczy gdzie gra siostra Mario. Więc będzie jeszcze większy stres jak te mamuty mają siedzieć i mi się przyglądać. Dobrze, że ten sparing odbędzie się dopiero jakoś za tydzień, a za dwa tygodnie zaczyna się Orlen Liga. Chciałam na trening się przejść spacerkiem i to sama, lecz jak siatkarze się dowiedzieli od razu chcieli iść ze mną. Trening się zaczął normalnie na początku trener opisał mniej więcej co robimy i zabrałyśmy się do rozgrzewki. Wszystkim dziewczyną szło bardzo dobrze a ja się stresowałam i to nie było co bym chciała, a już wiem jak się powinno grać, bo jak się ma takiego brata i  przyjaciela. Zapomniałam wam powiedzieć, że nasz kochany Igła przyjedzie dopiero na mecz, choćbym chciała żeby już pojawił się Bełchatowie. Po treningu trener poprosił mnie do siebie i wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa.
     - Marcysia co się dzisiaj działo?- zapytał trener a ja nie wiedziałam co za bardzo mu powiedzieć.
     - Jakoś tak stresuję się tym naszym sparingiem i tym, że reprezentacja ma być na trybunach.- przyznałam nie do końca prawdę ale i też po części to nią było.
     - Dasz radę, a i chciałbym porozmawiać z twoim bratem.- powiedział a ja zdębiałam bo co on mógł chcieć od Szampona.
     - Dobra zresztą powinien gdzieś tutaj być bo przyszli ze mną siatkarze.- powiedziałam i uciekłam poszukać tego mojego braciszka. Znalazłam go pod pokojem prezesa Skry.
     - A ty co dziś tak słabo dziś na tym treningu?- zapytał z powagą.
     - A nie wiem tak jakoś wyszło i mój trener chce z tobą porozmawiać. Ja idę do szatni się przebrać i lecę do domu bo nie chce mi się na was czekać.- powiedziałam i poszłam szybko niż usłyszałabym odpowiedź. Jak tylko znalazłam się w szatni znów zostałam zasypana tymi samymi pytaniami i znów taka podobna odpowiedź. W tym roku nie miałam dużo nauki bo tylko obronić magisterkę i koniec ze studiami. Po tych studiach chcę znaleźć pracę gdzieś w szkole lub gdziekolwiek miałam w okresie studiów warsztaty fizjoterapii i tam jeszcze inne. Gdyby nie siatkówka to dalej bym była szarą myszką na zajęciach, a tak to dziewczyny mogły mi posłużyć za króliki doświadczalne na co nawet zgadzał się trener. Czasem też Mario i Michał pomagali mi w tych materiałach do nauki. Nie spodziewałam, się że tak się o mnie martwią lecz jak chodzi o moje nerwy to nic. Nie chciałam im dawać znać co się ze mną dzieje więc nadal siedziałam na tej ławce. Po 30 minutach zauważyłam Andrzeja chciałam uciec ale niestety moje mięśnie były jak z waty i jak tylko wstałam to usiadłam z powrotem. Tak się czasem dzieje  ale nie myślałam, że od tego nie będę umiała poruszać Musiałam przygotować czasem jakąś pracę na wykłady i wszyscy służyli mi do zadań. Rozmyślałam o tym wszystkim czekając na Mariusza, który rozmawiał jeszcze z trenerem. Jak tylko wyszedł z trenerem z Sali zdziwiłam się bo mieli jakieś dziwne miny i jak chciałam się dowiedzieć od Mario o czym rozmawiali to nie chciał mi powiedzieć i miał jakiś dziwny uśmieszek.
      - Mariusz możesz mi powiedzieć o czym rozmawialiście?- zapytałam po raz kolejny ale znów usłyszałam ciszę. Więc postanowiłam się do niego też nie odzywać. Mario chciał zacząć jakiś temat ale ja tylko siedziałam i nie zwracałam na niego uwagi aż do momentu kiedy wróciliśmy do domu. Po tym jak trafiliśmy do domu poszłam do siebie do pokoju. Nie zamykałam do końca pokoju, chciałam się dowiedzieć co mówił do Pauliny.
     - Co znów zrobiłeś, że Marcysia jest zła?- zapytała lekko poirytowana.
     - Nie chciałem jej powiedzieć o czym rozmawiałem z jej trenerem.- powiedział zaskoczony nagłym poirytowaniem.
     - Ale chyba mi możesz powiedzieć?- zapytała po raz kolejny.
     - Trener mówił …… no i sama widzisz.- odpowiedział ale reszty rozmowy nie słuchałam, tylko położyłam się do łóżka. Na popołudniowy trening zabrał mnie Mariusz, który cały czas się dziwnie zachowywał. Na trening przybyłam jako ostatnia a jak tylko weszłam na salę, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z wyrzutem. Nawet jak się chciałam zapytać to odpowiadały mi pół słówkami i nie mogłam dość z żadną do porozumienia. Za to na treningu byłam tak zezłoszczona na to, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć, wszystkie moje ataki jak i zagrywki były nie do przyjęcia. Choć może czasem używałam do tego zbyt dużo siły i zagrywki szły na aut. Nic nie mówiła do momentu kiedy trener nie zaczął klaskać po tym jak pokonałam potrójny blok.
     - Czy w końcu ktoś mnie uraczy odpowiedzią o co wam wszystkim chodzi?- wykrzyczałam a niektóre dziewczyny zaniemówiły, że mogę takie coś zrobić.
     - Chcieliśmy zobaczyć jak idzie Ci granie pod presją.- powiedział trener ale mnie nie interesowało co on do mnie mówił tylko rzuciłam się momentalnie na Mario. W samą porę od tyłu złapał mnie ktoś ale po perfumach wyczułam, że mógł być to nie kto inny jak Andrzej. Przerzucił mnie sobie przez ramię i pomimo moich krzyków i bicia w plecy nie postawił mnie na ziemi. Dopiero jak przekroczyliśmy prób szatni i wcześniej zamknął drzwi postawił mnie na ziemi.
     - Andrzej jak mnie wypuścisz zrobię wszystko co będziesz chciała, ale teraz to muszę się wyżyć na takim jednym atakującym.- powiedziałam z powagą ale ten za żadne skarby nie chciała mnie wypuścić. Po jakimś czasie ktoś zaczął pukać do drzwi jak się później okazało był to Karol.
     - Hej wpuście mnie wiem, że jesteś tam z Marcysią, Maio mi wszystko powiedział. – zagadnął drugi środkowy i to właśnie była moja szansa na to żeby uciec oraz zrobić to co zaplanowałam. Jak tylko drzwi się otworzyły wymknęłam pod ramieniem Andrzeja. Nie spodziewali się takiego obrotu sprawy i zdążyli tylko przekląć. Po chwili byłabym złapana ale całe szczęście sala treningowa nie znajdowała się, aż tak daleko. Po chwili Mario leżał a ja na nim i tylko się na mnie spojrzał.
     - Wiedz, że to nie był mój pomysł, ale wyżycie się na mnie nic Ci nie pomoże.- jak tylko to powiedział na salę wbiegli środkowi i chwycili mnie do pionu, teraz to raczej mnie nie puszczą.
     - Przepraszam, że wykorzystałem Ciebie do moich celów, lecz wiedz, że więcej tego nie zrobię. A i proszę skup się na tym co jest dla Ciebie najważniejsze.- powiedział trener a chłopacy zaprowadzili mnie do szatni, gdzie teraz to dziewczyny mnie przepraszały. Po tym jak wyszłam z szatni chłopacy odprowadzali mnie do domu.
     - Wiecie, że nie jestem małym dzieckiem i sama o siebie mogę zadbać.- powiedziałam i weszłam do sklepu. Po wyjściu chłopaków nie było więc nie wiedzieli co kupiłam. Postanowiłam iść do parku i tam to wypić, żeby Mario znów się nie wkurzył. W parku siedziałam już 3 godziny, telefon miałam wyciszony, żeby nikt mi nie przerywał. Zawsze trzeba spojrzeć na sprzęt i tam zobaczyłam 200 połączeń. 60 od Mariusza, 50 od Pauliny, po 30 od środkowych, oraz 30 od Michała. kończynami.
     - No to się załatwiłaś.- powiedział Andrzej. Moją torbę przewiesił a mnie wziął na ręce.
     - Andrzej możesz mnie postawić dam radę.- tak jakby był głuchy na moje modły. Doszliśmy do jego auta i pewnie pojedziemy do mojego domu.
     - Wiesz jak wszyscy się martwili. A szczególnie to już Mario myślał, że Cię ktoś porwał.- powiedział a mi aż chciało się śmiać. Lecz powstrzymałam się od tej czynności. Jak tylko zaparkowaliśmy przed naszym blokiem mogłam już sama stanąć, ale dalej miałam problem, żeby chodzić. Weszliśmy do domu a tam……. 

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale możecie byś spokojni bo następny rozdział jest już napisany tylko trzeba go przepisać na laptopa. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i zostawicie po sobie jakiś komentarz. Do następnego 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Prośba

Mam do was wielką prośbę oddawałam telefon do naprawy i usunęli mi wszystkie blogi jakby ktoś mógł tutaj wpisać jakieś fajne blogi o siatkarzach bardzo byłabym wdzięczna. :)

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 2

Będzie to Andrzej. Zdziwiona jego nagłą wizytom z powrotem weszłam pod kołdrę, a on tylko się zaśmiał z mojej reakcji. Ja w tym nie widziałam nic śmiesznego.
     - Wiesz twój brat mnie wpuścił ale i też nie dlatego tutaj jestem, chciałbym cię zabrać na twój trening, który jest za 40 min. – powiedział a ja jak najszybciej umiałam przebrałam się, spakowałam i zjadłam swoje śniadanie.
     - Andrzej ale wiesz, że bym sobie sama poradziła.- powiedziałam.
     - Tak wiem ale nic mi się nie stanie jak podwiozę tak przepiękną dziewczynę.- powiedział a ja się zarumieniłam.  Ubrałam buty i po chwili byłam gotowa do drogi. Pomyślałam, że dziewczyny teraz będą miały co mówić ale zbytnio się nie przejęłam. Mają chwilę o czym gadać a potem i tak zmieniają temat.
     - Andrzej możesz mnie tutaj wysadzić dalej sobie poradzę.- powiedziałam jak byliśmy 200 m od hali.
     - Wiesz to ma być niespodzianka i nie mogę Cię tutaj wysadzić niestety.- powiedział i jechał dalej. Jak tylko dojechaliśmy to on poszedł w swoją stronę a ja do szatni gdzie pewnie już były dziewczyny.
     - Marcysia wczoraj woziłaś się z Karolo a dziś z Endrju.- powiedziała Aga. A ja tylko lekko się do niej uśmiechnęłam .
     - No wiesz to są przyjaciele mojego brata i jak on to powiedziałam, że mam się przyzwyczajać do ludzi.- powiedziałam bo dziewczyny wiedziały co się stało już dawno ale i tak dalej to pamiętam.
     - Dobra chodźmy już na halę bo nas trener zabije jak znów się spóźnimy.- powiedziała Ala. Jak tylko weszłyśmy na hale stanęłam jak wryta, ponieważ zobaczyłam chłopaków, którzy byli przebrani jak do treningu.
     - A więc dziś mamy trening z Reprezentacją Polski i dziewczyny co tak stoicie przywitajcie się.- powiedział trener i się z nas zaśmiał. Ja dalej stałam w szoku, lecz już widziałam jak idzie do mnie Winiarski.
     - Marcyś chodź przecież zawsze chciałaś poznać chłopaków a teraz stoisz jak wmurowana. – powiedziała Winiar. Lecz niestety nie mogłam zbytnio się ruszyć więc mnie cały czas pchał aż doszliśmy tam gdzie stał mój brat.
     - Michał co zrobiłeś mojej siostrzyczce?
     - Mario to nie moja wina jak do niej podszedłem to już taka była.- powiedział i obaj spojrzeli się na mnie z zatroskaną miną. Mój kochany braciszek wziął klasnął mi rękoma przed twarzą a ja momentalnie się ocuciłam.
     - Hej co się dzieję.- zapytałam a oni patrzeli na mnie jakby dostali szoku.
     - No, że przed chwilą stałaś i nie dawałaś, żadnych oznak życia.- powiedział Mario.
     - Wiesz gdybyś zobaczył nagle tutaj skoczków to też byś tak zareagował.- chciałam się bronić ale mi to zbytnio nie wychodziło. Moich dwóch kompanów chyba widziało, że nie śpieszyło mi się z zapoznaniem reszty chłopaków więc sami mnie do każdego zaprowadzili. Jakoś dałam radę nie zapaść się pod podłogę z mojej głupoty. Po zapoznaniu wszystkich zaczęliśmy trening. Mieliśmy się wybrać w drużyny ale niestety to chłopacy mieli decydować kto z kim jest. Mi się przydarzyło tak, że byłam z Karolem, Wroniastym, Winiarem, Iglą, Szalpuk i oczywiście Drzyzgę. Zaczęliśmy grać ale po secie zmieniliśmy się, ponieważ dziewczyny uważały, że to jest nie sprawiedliwe, iż gra więcej facetów więc po dwóch setach zdecydowaliśmy, że do my wybieramy drużyny. Po skończonym treningu, przed szatnią czekała na mnie Mario i razem szliśmy do domu.
     - Siostra bo wiesz chłopacy przychodzą dziś na grilla i mam nadzieję, że też będziesz.- powiedział z nadzieją.
     - No dobra będę ale nie licz na to, że będę rozmawiać lub coś takiego.- powiedziałam a on aż się zatrzymał i chyba nie wierzył co właśnie powiedziałam. Po jakiejś chwili się otrząsnął i szliśmy dalej do domu a tam już czekała już na nas Paulina z jedzeniem. Razem z Mario, rzuciliśmy się żebyśmy mogli zjeść dość dużo. Umieliśmy obydwoje zjeść dość dużo lecz i tak chłopacy jak tylko mają wolne i mogą się dorwać do czegoś słodkiego to jedzą na potęgę.
     - Dobra Marcysia chodź pojedziemy po jakieś zakupy na te ognisko.- powiedziała Paulina. Szybko więc udałam się przebrać i już jechałyśmy na zakupy a Mario miał się opiekować Arkiem. Miałyśmy mało czasu więc tylko wchodziłyśmy tam gdzie miałyśmy kupić coś przydatnego. Jak tylko zdobyłyśmy to co było zaplanowane, zobaczyłam przepiękną sukienkę, choć ja ich nie noszę bo za dużo odkrywają.
     - Hej widzę, że Ci się podoba jak chcesz to idziemy przymierzyć.- powiedziała Paula.
     - Ale jak nie będzie pasować?- zawsze tak jest jak mam gdzieś iść na zakupy więc zawsze kupują mi wszystko bez mojej wiedzy.
     - Nie gadaj głupot tylko idź wybrać i przymierzaj.- powiedziała Paula i razem weszłyśmy do sklepu a potem to musiała mnie ciągnąć tylko po to, żebym mogła to przymierzyć. Jak tylko wyszłam przebrana w sukienkę Paulina powiedziała, że od razu idziemy do kas. Więc ja i tak nie miałam nic do gadania. Po tym zakupie od razu wracałyśmy do domu bo Mari zbyt długo nie da rady opiekować się młodym. Na dzisiejszego grilla postanowiłam się zapytać mojej bratowa o pomoc, lecz ja wcześniej pomagałam jej w kuchni.
      - Pomogłabyś mi się jakoś ubrać na tego grilla?- zapytałam a Ona chyba zbytnio nie umiała uwierzyć, ponieważ zazwyczaj sama sobie dobierałam ubranie i wszystko inne.Jednak po chwili byłyśmy u mnie w pokoju i wybierałyśmy co mam ubrać. Po godzinie byłam gotowa i przygotowywałam ostatnie rzeczy na grilla. Zadzwonił dzwonek  więc jako jedyna przygotowana poszłam otworzyć. Przed drzwiami jako pierwszych gości zobaczyłam Winiar wraz z małżonką. Zaprosiłam ich do środka i oczywiście ktoś musiał znów zadzwonić a był to Karolo i Wrona. Wrona już miał coś mówić lecz nie zdążył bo znów ktoś się dobijał do naszego domu. I tak o to tym sposobem cała reprezentacja siedziała u nas na ogrodzie a ja z Paulą przygotowywałyśmy im zakąski. Jak tylko przyszłyśmy z jedzeniem usłyszałam rozmowę pomiędzy siatkarzami i zbytnio nie mogłam się wycofać z tego ogniska więc tylko udawałam, że nie słyszałam ich rozmowy. A rozmowa była o mnie i o tym, że chłopcy mają po woli mnie przekonywać do siebie i spróbować jakoś się zbliżyć. Wiedziałam, że mój braciszek się o mnie martwi ale czasem to przesadzał z tą opieką. Weszłam do ich towarzystwa po chwili tak, żeby nie zorientowali, się że słyszałam ich rozmowę. Wiedziałam też częstym gościem ma być u nas Karolo i Andrzej. Byłam spokojna bo wiedziałam, że Kłos ma dziewczynę a mi tak troszkę podobał mi się Andrzej i nie miałam pojęcia co mam z tym zrobić, ponieważ nie byłam pewna co on czuje do mnie. Na razie postanowiłam zostawić to w spokoju i zająć się treningami i szkołą, którą zresztą w tym roku kończę i będzie trzeba się uczyć na magisterkę. W tym roku najważniejsza była obrona magisterki a potem to mogłam tylko i wyłącznie grać w siatkę już bardziej na poważnie. Tak się zamyśliłam nad moimi planami, że nie zwróciłam uwagi na rozmowę, która toczyła się o mnie gdzie ja ponoć byłam w tą rozmowę wmieszana.
      - Marcysia co ty zamierzasz robić przez ten rok?- zapytał Winiar a wszystkie oczy były wlepione we mnie oczekując odpowiedzi.
     - No wiecie magisterka przede mną więc zamierzam się na tym skupić a potem już na grze.- powiedziała a spojrzenia były utkwione we mnie a najbardziej. …..

        ~~~~~~~~~*******~~~~~~~~~~~*********~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział ale on był pisany w częściach bo czasem weny nawet nie było mam nadzieję, że ktoś to czyta. Zostawcie po sobie jakąś pamiątkę do następnego rozdziału, postaram się dodać go jak najszybciej :)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 1

Niestety nie było dane mi się jeszcze spotkać z Reprezentacją, lecz na zgrupowaniu jakie tutaj mają mam ich poznać. Mieszkam z bratem i oczywiście jego rodziną. Chodziłam do liceum na bio-sport i po tym jak zdałam maturę, postanowiłam iść dalej na studia w kierunku AwF. Lecz to wszystko muszę pogodzić z treningami w siatkówkę.
Dziś odbywa się pierwszy trening od 2 miesięcy, ponieważ trener dał nam wole na zregenerowanie sił. Lecz i tak go nie posłuchałam, ponieważ co jakiś czas chodziłam na treningi z bratem i z jego najlepszym przyjacielem. Mogłam się poświęcić tym treningom całkowicie, ponieważ mam przerwę od studiów. Tak jak mówiłam pierwszy trening był dość spokojny więc wolnym krokiem szłam do szatni a dziewczyny były dość przede mną. Zapatrzyłam się i nie zauważyłam, że ktoś idzie w moją stronę. Nagle upadłam na ziemię, podniosłam głowę a tam zobaczyła Karola. Wiem, że dość często przychodzi do naszego domu ale mnie w ten czas albo nie ma lub zamykam się w pokoju.
     - O pani Wlazła. Szczerze nie spodziewałem się Ciebie tutaj. – powiedział a ja się zdziwiłam, że mnie kojarzy jak chyba w ogóle mnie nie znał.
     - No wiesz miałam trening i wybieram się do szatni. – powiedziałam a Karolo pomógł mi wstać z podłogi.
     - Dobra i tak nie mam co robić więc na Ciebie poczekam bo muszę jechać do Szampona bo trener kazał mu przekazać jak są treningi. – powiedział i poganiał mnie tylko, żebym szybciej szła do szatni. Szczerze nie miałam ochoty jechać z  Kłosem ale i tak raczej nie będę miała nic do gadania. Jak  tylko przekroczyłam próg  szatni to dziewczyny wypytywały mnie z kąt znam Karola, a ja im odpowiedziałam jak to jest naprawdę. Wiem tylko tyle, że wszyscy w Skrze są prze zabawni ale i też umieją wywinąć kawał. W końcu dziewczyny wypuściły mnie z szatni i już szłam z Kłosem do jego samochodu.
     - Karol ja jeszcze nie wracam do domu więc jedź sam.- powiedziałam i już się odwracałam w stronę parku. Jednak po chwili Kłos stanął naprzeciwko mnie i przerzucił sobie przez ramię, nawet nie miałam jak zareagować.
     - Oj młoda nie ma tak dobrze, dostałem zadanie od Szampona i mam Cię zawieźć do domu nawet jakbym miał zrobić to siłą.- powiedział i posadził mnie w samochodzie zapinając mnie pasami. Szczerze chciałam wyjść z samochodu ale jak chwytałam za klamkę to Kłos otwierał drzwi od swojej strony i mnie powstrzymał, przed wyjście. A jak tylko on usiadł za kierownicą zablokował drzwi.
     - Wiem, że jesteś dość nieśmiała ale musisz się przyzwyczaić, bo będziemy dość często spotykać.- powiedział, a ja w ogóle nie mu ni odpowiedziałam, bo szczerzenie się lekko przestraszyłam. Jechaliśmy dość krótko albo nie zwróciłam na to uwagi. Jak tylko dojechaliśmy do domu chciałam jak najszybciej udać się do pokoju, żeby zacząć czytać książkę. Niestety mój braciszek miał pomysł, żeby przyjść do mnie i zaprosił do salonu tam gdzie znajdowali się wszyscy. Zeszłam do salonu a tam znajdowali się Winiar i jego rodzina, Kłos, Wrona, Włodi i oczywiście domownicy. Oni rozmawiali a ja tylko siedziałam i myślałam co tak naprawdę ja tutaj robię.
     - Hej Marcela a co ty taka cicha?- zapytał Winiar, który jako jedyny mnie znał z tej całej bandy, która znajdowała się właśnie teraz w naszym domu.
     - No wiesz tak naprawdę to nie mam zbytniej ochoty na rozmowę.- powiedziałam i chciałam już wychodzić z salonu ale Paulina pociągła mnie z powrotem na miejsce gdzie siedziałam.
     - Młoda damo nigdzie nie będziesz szła do momentu kiedy nie włączysz się do rozmowy.- powiedział stanowczo Mario. Szczerze nie miałam zbytniej ochoty rozmawiać. Co jakiś czas tylko dopowiadałam swoje zdanie i nic więcej. W pewnym momencie musiałam iść do kuchni, więc się tam udałam a za mną ktoś podążył. A tym ktosiem był Endrju.
     - Hej mogłabyś mi nalać soku?- spytał i oczywiście musiałam się pochwalić moją uprzejmością i podałam Wroniastemu.
     - Proszę.- powiedziałam i myślałam, że już sobie pójdzie bo chciałam sobie zrobić kolację. Choć niestety On mi na to nie pozwolił i tylko cały czas się mi przyglądał.
     - Mam do ciebie takie pytanko, ale jak nie chcesz to nie musisz na nie odpowiadać. Ok więc dlaczego jesteś taka nieśmiała?- zapytał a ja się tylko zdziwiłam, że to zauważył bo osoby dość rzadko to zauważają.
     - Wiesz kiedyś komuś za bardzo zaufałam i teraz wolę być ostrożniejsza.- powiedziałam i odwróciłam się plecami do Niego, żeby tylko nie zauważył moich łez.
     - Przepraszam nie chciałem poruszać dla ciebie tak ciężkiego tematu.- powiedział wyszedł z kuchni. Wiec jako moja kolacja posłużył jogurt i łyżeczkę. Z tym o to poszłam do pokoju omijając salon. Tak o to zjadłam kolację i jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki wszystko moi się przypomniało i łzy mi mimowolnie pociekły. Po jakimś czasie do pokoju ktoś przyszedł więc odwróciłam się do ściany, żeby mnie nikt nie wiedział i udawałam, że śpię.
     - Ciociu choć na dół bo wszyscy chcą się pożegnać.- powiedział Antoś.
     - Kochanie powiedz, że się źle poczułam.- powiedziałam odwracając się do niego przodem.
     - Ciociu ale proszę nie płacz wszystko będzie dobrze.- powiedział młody i pogłaskał mnie po poliku i wyszedł. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie więc nie mogłam udawać, że śpię wiec powiedziała ciche ‘proszę’. Więc po tym do pokoju wszedł mój braciszek.
     - Hej Antoś mówił, że płakałaś.- powiedział i z uwagą mi się przyglądał. Oczywiście musiał usiąść koło mnie na łóżku i głaskał mnie po głowie.
     - No wiesz to przez Andrzeja, bo zapytał się dlaczego jestem taka nieśmiała.- powiedziałam choć się o to nie pytał ale wiedziałam, że chciałby wiedzieć dlaczego tak zareagowałam. Ale jak mu to powiedział to znów się rozpłakałam.
     - Młoda dasz radę w końcu to przełamać i będziesz jeszcze bardziej niesamowita. A teraz zawsze będzie któryś z chłopaków, bo mamy tutaj zgrupowanie  i może dasz radę z którymś się dogadać.- powiedział i mocno mnie przytulił. Tak trwałam w tym uścisku do momentu kiedy naprawdę mocno nie zachciało mi się spać, przeprosiłam mojego braciszka i jak tylko wyszedł położyłam się i zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do mojego pokoju jeszcze nie przytomna odpowiedziałam, że ta osoba może wejść, lecz nie spodziewałam się, że będzie to…..
      
                                           ~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~
A więc tak przepraszam, ze dopiero teraz ale w tym momencie znalazłam chwilę na skończenie. Mam nadzieję, że się podobał i każdy kto przeczytał zostawi po sobie jakiś ślad. Postaram się żeby następny rozdział pojawił się jak najszybciej. 
 Na przeprosiny macie Karola i jego ukochaną 

czwartek, 25 czerwca 2015

Prolog

Hej nazywam sie Marcelina, lecz i tak wszyscy mi mówią Marcysia. Szczerze nie przyjaźnię się z nikim choć może jest wyjątek dla dziewczyn z mojej drużyny. Nie boję się ich tak jak tych, których mam poznać. Tak gram w siatkówkę, a dokładnie w żeńskiej drużynie Skry Bełchatów. Choć gram w tym samie klubie co niektórzy z drużyny z Polski to szczerze znam tylko dwóch. Jest to moim marzeniem, żeby spotkać całą reprezentację Polski. :)
                             
                                      ~~~~~~~~~~~ * ~~~~~~~~~~
Oddaję prolog w wasze ręce i mam nadzieję, że będziecie tu wpadać. Postaram się, żeby rozdziały były dość często lub postaram się co jakiś czas do was napisać, choć troszkę, 

czwartek, 22 stycznia 2015

Informacja dla czytelników

Uwaga będę zmieniać tytuł bloga i w ogóle będzie o czymś innym ten blog. Mam nadzieję, że polubicie mój pomysły, ponieważ będę pisała o siatkarzach a szczególnie o takim jednym wysokim brodatym grającym w Skrze Bełchatów. Może wiecie już o kim mowa ale mam nadzieję, że wam się spodoba ta historia i mam nadzieję, że nie będę miała problemów z pisaniem :). No i oczywiście nie wiem kiedy pojawi się rozdziała ani prolog :) A tak szczerze nie miałam pomysłu co dalej z t ą opowieścią mam zrobić. Przepraszam.