A najbardziej Andrzeja co lekko mnie zdziwiło, ponieważ tak
samo było podczas dzisiejszego treningu. Bałam się, że będzie tutaj najczęściej
przesiadywał a tak naprawdę to bym nie wytrzymała w jego towarzystwie. Już
prawie do końca grilla się nie odzywałam ale i tak nie wytrzymałam do końca,
więc przeprosiłam wszystkich i poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam, że
wezmę rano kąpiel a teraz tylko przebrałam się w pidżamę i zaległam w łóżku.
Jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki śniły mi się różne sny nawet koszmar
ale po tym to od razu się obudziłam z krzykiem a do pokoju wleciał Mario z
Winiarem.
- Co się dzieje
widziałaś kogoś w oknie?- zapytał się przestraszony brat a ja tylko
zaprzeczyłam głową. Więc i on usiadł na łóżku a ja się w niego wtuliłam i
widziałam ja Michał powoli się wycofuje z pokoju.
- To tylko
koszmar ale dzięki, że się martwisz, choć czasem za bardzo.- powiedziałam i
razem się zaśmialiśmy. Brat za to został ze mną do momentu kiedy zasnęłam. Jak
się obudziłam bardzo się zdziwiłam, że obok mnie leży cały czas śpiący Mario.
Wstałam tak żeby Go nie obudzić wzięłam z szafy potrzebne rzeczy i poszłam do
łazienki. Po ogarnięciu się nie miałam co robić więc poszłam do kuchni
przygotować śniadanie ale wyprzedził mnie w tym Andrzej, który stał pój nagi w
naszej kuchni i przygotowywał śniadanie. Nie chciałam mu za bardzo przeszkadzać
ale jak to ja musiałam coś zrobić, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę.
- Hej nie
chciałam Ci przeszkadzać ale też miałam zamiar przygotować śniadanie.- musiałam
jakoś wybrnąć z sytuacji.
- Jak chcesz
pomóc to zapraszam, od razu mówię, że nie jestem najlepszym kucharzem i
przygotowałem parę kanapek.- zaśmiałam się, że to pewnie tylko na niego
styknie, więc postanowiła dorobić jeszcze naleśniki z serem.
- Andrzeju ale to
oto ubogie śniadanie raczej tylko dla ciebie wystarczy.- powiedziała a ten
tylko się zaśmiał z moich słów więc uznałam to za rację.
- No wiesz w u
mnie w mieszkaniu to muszę robić sobie śniadania i nie wiem jak to jest tutaj u
was.- powiedział a tym razem to ja się lekko zaśmiałam. W głowie zaświeciła mi
się lampka, że chyba przyzwyczaiłam się do Wrony.
- To teraz musisz
mi pomóc zrobić naleśniki.- powiedziała i zabraliśmy się do roboty choć po tej
pracy więcej będzie sprzątania. No ale jak się robi śniadania z dziećmi to tak
wychodzi. Po jakimś czasie do kuchni zawitali wszyscy śpiący w tym domu a na
czele Mario.
- Co to się
działo?- zapytał lekko zdziwiony tym co zobaczył, a ja z Wroną się tylko lekko
zaśmialiśmy. Wiedziałam, że potem czeka mnie poważna rozmowa ale jakoś nie
chciałam jej zaczynać przy wszystkich.
- Wiesz robiliśmy
ale ten o to wielkolud mnie zaczął sypać mąką więc musiałam mu oddać tym
samym.- powiedziałam na swoją obronę i wszyscy się zaśmiali. A Mario ciągle
patrzył się na mnie zdziwiony, bo przecież nigdy nie byłam otwarta na inny a
szczególnie facetów. Szczerze bałam się zaufać ale Wronie jakoś mi to przyszło
szybko i jakoś nie musiałam się zbytnio silić.
- Powiem tak po
tym smacznie wyglądającym śniadaniu macie tutaj posprzątać, a teraz jemy bo
umieram z głodu.- powiedziała Paula, myślałam, że będzie gorzej ale i tak dla
mnie było łagodnie.
- Kanapki robił
Wrona.- powiedziałam a wszyscy oprócz wymienionego odłożyli kanapki z powrotem
i zajadali się naleśnikami, lecz po tym jak zabrakło to sięgnęli po te kanapki
i takim sposobem wszystko zniknęło ze stołu. Po śniadaniu ja z Wroną zaczęliśmy
sprzątać kuchnię a reszta poszła się ogarniać. Chciałam tak samo z resztą pójść
ale niestety Andrzej zorientował się co chcę zrobić i mnie złapał. Jak
zaczęliśmy sprzątać to Wrona zaczął śpiewać lecz po chwili wbiegł do kuchni
Misza i zakazał tutaj śpiewania, bo jak to powiedział on jest mistrzem. Od razu
wpadliśmy w śmiech i tak się śmialiśmy do momentu kiedy do pomieszczenia nie
wpadła reszta siatkarzy. Oni pomogli Wroniastemu, ponieważ musiał się iść
przygotować do treningu. Jeszcze jak chłopaki mieli mieć w Bełchatowie treningi
miał się odbyć sparing z dziewczynami z Wrocławia. Trochę się bałam, ponieważ
chłopaki powiedzieli, że nie odpuszczą takiego meczy gdzie gra siostra Mario. Więc
będzie jeszcze większy stres jak te mamuty mają siedzieć i mi się przyglądać.
Dobrze, że ten sparing odbędzie się dopiero jakoś za tydzień, a za dwa tygodnie
zaczyna się Orlen Liga. Chciałam na trening się przejść spacerkiem i to sama,
lecz jak siatkarze się dowiedzieli od razu chcieli iść ze mną. Trening się
zaczął normalnie na początku trener opisał mniej więcej co robimy i zabrałyśmy
się do rozgrzewki. Wszystkim dziewczyną szło bardzo dobrze a ja się stresowałam
i to nie było co bym chciała, a już wiem jak się powinno grać, bo jak się ma
takiego brata i przyjaciela. Zapomniałam
wam powiedzieć, że nasz kochany Igła przyjedzie dopiero na mecz, choćbym
chciała żeby już pojawił się Bełchatowie. Po treningu trener poprosił mnie do
siebie i wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa.
- Marcysia co się
dzisiaj działo?- zapytał trener a ja nie wiedziałam co za bardzo mu powiedzieć.
- Jakoś tak
stresuję się tym naszym sparingiem i tym, że reprezentacja ma być na
trybunach.- przyznałam nie do końca prawdę ale i też po części to nią było.
- Dasz radę, a i
chciałbym porozmawiać z twoim bratem.- powiedział a ja zdębiałam bo co on mógł
chcieć od Szampona.
- Dobra zresztą
powinien gdzieś tutaj być bo przyszli ze mną siatkarze.- powiedziałam i
uciekłam poszukać tego mojego braciszka. Znalazłam go pod pokojem prezesa Skry.
- A ty co dziś
tak słabo dziś na tym treningu?- zapytał z powagą.
- A nie
wiem tak jakoś wyszło i mój trener chce z tobą porozmawiać. Ja idę do szatni
się przebrać i lecę do domu bo nie chce mi się na was czekać.- powiedziałam i
poszłam szybko niż usłyszałabym odpowiedź. Jak tylko znalazłam się w szatni
znów zostałam zasypana tymi samymi pytaniami i znów taka podobna odpowiedź. W
tym roku nie miałam dużo nauki bo tylko obronić magisterkę i koniec ze
studiami. Po tych studiach chcę znaleźć pracę gdzieś w szkole lub gdziekolwiek
miałam w okresie studiów warsztaty fizjoterapii i tam jeszcze inne. Gdyby nie
siatkówka to dalej bym była szarą myszką na zajęciach, a tak to dziewczyny mogły
mi posłużyć za króliki doświadczalne na co nawet zgadzał się trener. Czasem też
Mario i Michał pomagali mi w tych materiałach do nauki. Nie spodziewałam, się że tak się o mnie martwią lecz jak
chodzi o moje nerwy to nic. Nie chciałam im dawać znać co się ze mną dzieje
więc nadal siedziałam na tej ławce. Po 30 minutach zauważyłam Andrzeja chciałam
uciec ale niestety moje mięśnie były jak z waty i jak tylko wstałam to usiadłam
z powrotem. Tak się czasem dzieje ale
nie myślałam, że od tego nie będę umiała poruszać Musiałam przygotować czasem
jakąś pracę na wykłady i wszyscy służyli mi do zadań. Rozmyślałam o tym
wszystkim czekając na Mariusza, który rozmawiał jeszcze z trenerem. Jak tylko
wyszedł z trenerem z Sali zdziwiłam się bo mieli jakieś dziwne miny i jak
chciałam się dowiedzieć od Mario o czym rozmawiali to nie chciał mi powiedzieć
i miał jakiś dziwny uśmieszek.
- Mariusz możesz mi powiedzieć o czym
rozmawialiście?- zapytałam po raz kolejny ale znów usłyszałam ciszę. Więc
postanowiłam się do niego też nie odzywać. Mario chciał zacząć jakiś temat ale
ja tylko siedziałam i nie zwracałam na niego uwagi aż do momentu kiedy
wróciliśmy do domu. Po tym jak trafiliśmy do domu poszłam do siebie do pokoju.
Nie zamykałam do końca pokoju, chciałam się dowiedzieć co mówił do Pauliny.
- Co znów
zrobiłeś, że Marcysia jest zła?- zapytała lekko poirytowana.
- Nie chciałem
jej powiedzieć o czym rozmawiałem z jej trenerem.- powiedział zaskoczony nagłym
poirytowaniem.
- Ale chyba mi
możesz powiedzieć?- zapytała po raz kolejny.
- Trener mówił ……
no i sama widzisz.- odpowiedział ale reszty rozmowy nie słuchałam, tylko
położyłam się do łóżka. Na popołudniowy trening zabrał mnie Mariusz, który cały
czas się dziwnie zachowywał. Na trening przybyłam jako ostatnia a jak tylko
weszłam na salę, wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie z wyrzutem. Nawet jak
się chciałam zapytać to odpowiadały mi pół słówkami i nie mogłam dość z żadną
do porozumienia. Za to na treningu byłam tak zezłoszczona na to, że nikt nie
chciał mi nic powiedzieć, wszystkie moje ataki jak i zagrywki były nie do
przyjęcia. Choć może czasem używałam do tego zbyt dużo siły i zagrywki szły na
aut. Nic nie mówiła do momentu kiedy trener nie zaczął klaskać po tym jak
pokonałam potrójny blok.
- Czy w końcu
ktoś mnie uraczy odpowiedzią o co wam wszystkim chodzi?- wykrzyczałam a
niektóre dziewczyny zaniemówiły, że mogę takie coś zrobić.
- Chcieliśmy
zobaczyć jak idzie Ci granie pod presją.- powiedział trener ale mnie nie
interesowało co on do mnie mówił tylko rzuciłam się momentalnie na Mario. W
samą porę od tyłu złapał mnie ktoś ale po perfumach wyczułam, że mógł być to
nie kto inny jak Andrzej. Przerzucił mnie sobie przez ramię i pomimo moich
krzyków i bicia w plecy nie postawił mnie na ziemi. Dopiero jak przekroczyliśmy
prób szatni i wcześniej zamknął drzwi postawił mnie na ziemi.
- Andrzej jak
mnie wypuścisz zrobię wszystko co będziesz chciała, ale teraz to muszę się
wyżyć na takim jednym atakującym.- powiedziałam z powagą ale ten za żadne
skarby nie chciała mnie wypuścić. Po jakimś czasie ktoś zaczął pukać do drzwi
jak się później okazało był to Karol.
- Hej wpuście
mnie wiem, że jesteś tam z Marcysią, Maio mi wszystko powiedział. – zagadnął
drugi środkowy i to właśnie była moja szansa na to żeby uciec oraz zrobić to co
zaplanowałam. Jak tylko drzwi się otworzyły wymknęłam pod ramieniem Andrzeja.
Nie spodziewali się takiego obrotu sprawy i zdążyli tylko przekląć. Po chwili
byłabym złapana ale całe szczęście sala treningowa nie znajdowała się, aż tak
daleko. Po chwili Mario leżał a ja na nim i tylko się na mnie spojrzał.
- Wiedz, że to
nie był mój pomysł, ale wyżycie się na mnie nic Ci nie pomoże.- jak tylko to
powiedział na salę wbiegli środkowi i chwycili mnie do pionu, teraz to raczej
mnie nie puszczą.
- Przepraszam, że
wykorzystałem Ciebie do moich celów, lecz wiedz, że więcej tego nie zrobię. A i
proszę skup się na tym co jest dla Ciebie najważniejsze.- powiedział trener a
chłopacy zaprowadzili mnie do szatni, gdzie teraz to dziewczyny mnie przepraszały.
Po tym jak wyszłam z szatni chłopacy odprowadzali mnie do domu.
- Wiecie, że nie
jestem małym dzieckiem i sama o siebie mogę zadbać.- powiedziałam i weszłam do
sklepu. Po wyjściu chłopaków nie było więc nie wiedzieli co kupiłam. Postanowiłam
iść do parku i tam to wypić, żeby Mario znów się nie wkurzył. W parku
siedziałam już 3 godziny, telefon miałam wyciszony, żeby nikt mi nie przerywał.
Zawsze trzeba spojrzeć na sprzęt i tam zobaczyłam 200 połączeń. 60 od Mariusza,
50 od Pauliny, po 30 od środkowych, oraz 30 od Michała. kończynami.
- No to się
załatwiłaś.- powiedział Andrzej. Moją torbę przewiesił a mnie wziął na ręce.
- Andrzej możesz
mnie postawić dam radę.- tak jakby był głuchy na moje modły. Doszliśmy do jego
auta i pewnie pojedziemy do mojego domu.
- Wiesz jak
wszyscy się martwili. A szczególnie to już Mario myślał, że Cię ktoś porwał.-
powiedział a mi aż chciało się śmiać. Lecz powstrzymałam się od tej czynności. Jak
tylko zaparkowaliśmy przed naszym blokiem mogłam już sama stanąć, ale dalej
miałam problem, żeby chodzić. Weszliśmy do domu a tam…….
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale możecie byś
spokojni bo następny rozdział jest już napisany tylko trzeba go przepisać na
laptopa. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i zostawicie po sobie jakiś
komentarz. Do następnego
Zostałaś nominowana do liebster award. Szczegóły znajdziesz tutaj
OdpowiedzUsuńhttp://about-zeberka.blogspot.com/2016/03/liebster-award-2.html